Ciężko było zdecydować się na jedną wyspę mając tak ogromną różnorodność dostępną na wyciągnięcie ręki. Wybraliśmy Koh Tao bo wyspa ta jest bliżej Bangkoku niż wyspy w okolicach Pukhetu (takie jak Phi Phi )i miała być bardziej spokojna niż te drugie. Bez wątpienia jest to piękne miejsce ze względnie strawnymi cenami (2-osobowy bungolow przy plaży za ok. 30zł za noc). Turystów więcej niż Tajów co nie było szczególnym szokiem, całe rzesze Francuzów i Anglików. Minusem wyspy jest to, że jeśli się nie jedzie tam nurkować to można się czuć trochę jak turysta drugiej kategorii. Jakkolwiek cena 5-6 dniowego kursu nurkowania (zakończonego licencją)wraz z noclegiem w bardzo ładnych domkach i o ile dobrze pamiętam śniadamiami nie jest wyrórowana bo wynosi jakies 900zl to dla nas jednak był to mniej węcej 80% całego budżetu więc nie podjęłiśmy wyzwania. A to wiązało się z pewnymi utrudnieniami takimi jak np. opłaty za korzystanie z Internetu na kampingow (jak nurkoujesz masz za darmo, jak nie płacisz) i wyższe ceny zakwaterowania...także jeśli wyjazd na Koh Tao to faktycznie warto zaplanować nauke nurkowania (i wliczyć ją w koszta..)My natomiast wypożyczyliśmy motor i w ciągu 3 dniowego pobytu nacieszyliśmy się wystarczająco plażą, jedzeniem, alhokolem sprzedawanym w wiaderkach...poza tym mój genialny plan używania filtra ochronnego na słońce z SPF 15 zamiast 2 razy wyższego skończył się oparzeniami na pałym ciele włącznie z palcami stóp a więc po 3 dniach wyjazd ze słonecznej wyspy do górskiego i deszczowego Chiang Mai był dokładniem tym, o czym marzyłam.